sobota, 20 grudnia 2008

upadki i wzloty

Ciężko mi idzie to kładzenie kolejnych planek. Jak pisałem wcześniej pierwszą po "garboards" 4 razy trasowałem, ostatecznie musiałem uciec się do do łączenia na długość bo materiał mi się skończył. Może i lepiej. Wycięcie 2nd broads było znacznie łatwiejsze niż pierwszych. Wiedziałem już, że moje mizerne umiejętności wymagaja wsparcia w postaci szablonów. "Pierwszy numer trzy" pasował całkiem nieźle. Ugotowany zawisł i się doginał. Zabrałem się za drugi. Oto on

Pasował doskonale, i miał trafić tu:



Niestety w radości jakoś niedopilnowałem ścisku z tyłu, który wyskakując jak z procy wyrwał plankę niżej:



Bez specjalnej poezji powiem, że byłem mocno rozgoryczony i przybity. bo to juz piaty raz kiedy coś się dzieje z tą planką. jak pech to pech. No w każdym razie, odłożyłem mażenie, że uda mi się tego weekendu zanitować dwa numery trzy, czy nawet jakikolwiek numer trzy. Niemniej prędko wziąłem się za robienie nowej planki.

Najpierw powoli ospale po szynach...:)


Jak żółw ociężale... Doświadczenie z 1st broads zniechęciło mnie do łączenia na gwoździe z pastą ołowiową jako szczeliwem (minia klei się do wszystkiego i w efekcie wszystko jest w niej upaprane) przeszedłem na klejenie. Jako że właśnie przyszła z Niemiec żywica rezorcynolowa (resorcinol resin) postanowiłem poeksperymentować. Linia klejenia jest ładniutko brązowo-czerwona, a spoina pachnie melaminą i czymś z dzieciństwa. Wygląda dość mocno, a próbka na resztkach modrzewia wypadłą pomyślnie. Niestety w takim układzie można trasować wybrać materiał, kleić, a potem niestety zostawia się to na kilka dni pod kloszem z żarówkami. Tak więc zrobienie planki rozkłada się na dwa weekendy:(


Ostatecznie voila. Po raz drugi najbardziej pechowa planka siedzi na swoim miejscu:

Widzicie sęk tuż przy końcu? będzie go trzeba wydrylować później. Tymczasem jestem zafascynowany nitowaniem. Robie to juz dość sprawnie - jedna planka ok. 2 godzin:

Nitowanie jest fascynujące, chyba dlatego, że po kilku dniach roboty która nie przynosi nic nowego, nagle można spojrzeć na kadłub z kolejną planką. Nie wiem czy robię to dobrze, nity wyglądają porządnie, choć przepis z Planking & Fastening które przeczytałem ostatio daje nieco inne rezultaty. Mniejsza. Nitowanie jest też diabelnie hałaśliwe i mam nadzieje, że sąsiedzi na mnie nie doniosą...
W każdym razie zaraz po zreperowaniu tego co zepsułem, zabrałem się za dopasowanie i zakładanie numerów 3.:


Na zdjęciu nie ma nitów, choć w rzeczywistości już są. Druga strona wygieta na gorąco, czeka na poświąteczny weekend. Mam tylko nadzieje że nie przyjdą mrozy i tą ostatnią przed zimą plankę jeszcze założę bez problemów. Trzymajcie kciuki za pluchę;)...

sobota, 22 listopada 2008

"First broad"

Listopad prawie minal. Powiem tak, nie spodziewalem sie ze kladzenie planek bedzie tak trudne. No w kazdym razie ta nastepna po garboard byla makabryczna. Dwie planki powyzej garboard nazywaja sie broads. Skonczylo sie na tym, ze nie bylo juz z czego zrobic ich w pelnej dlugosci, no i wszystko w gore bede laczyl. Zostalo jeszcze 2x8 planek i tylko mam nadzieje ze przed mrozami zrobie jeszcze jedna "all around". No dobra, zdjecia - tym razem czarno biale (kolory wyszly tragiczne po zmroku)






Laczenie planek jest nawet zabawne, choc mysle ze nastepne bede juz kleil a nie laczyl metodami tradycyjnymi. Co prawda przy temperaturach jakie panuja w piwnicy bedzie trzeba czekac z tydzien na utwardzenie kleju, ale sadze ze bedzie mocniej. W zlaczu ktore tu widac jest jeden blad. Nie zcisnalem go wystarczajaco mocno i nie wycisnalem kitu, mam nadzieje ze do nastepnego tygodnia sie jeszcze nie zestali i bedzie mozna poprawic.

Acha nitowanie to frajda, dosc glosna :D!
Nastepnym razem postaram sie zrobic zdjecia w dzien!

czwartek, 6 listopada 2008

Kolejne wpadki

Czesc
Dzis napisze wiecej bo jestem przygnebiony. Nie pierwszy juz raz podczas tej budowy... Jak mozna sie zorientowac z dat publikowanych zdjec, moje ostatnie postepy sa nader mizerne. co prawda mam juz druga planke denna (nie wiem jak to po polsku nazwac)

, ale od dwoch tygodni nie daje sobie rady ze "zdjeciem ksztaltu" tej powyzej. Co ciekawe wszedzie pisza ze to te planki denne sa najtrudniejsze, a potem to juz idzie. Akurat! Probowalem juz kilku metod, przeczytalem wszystkie mozliwe kawalki z ksiazek ktore mam na ten temat, przeszukalem nawet woodenboat forum, i nic. Wciaz i wciaz konce (znow nie wem jak to nazwac) zawijaja mi sie do dołu. w sposob systematyczny i nostalgiczny. Zmarnowalem juz dwie piekne deski na nieudane proby, czas oczywiscie i sto nerwow. Cholera, czemu zabralem sie za ta akurat lodke? Przeciez wiedzialem ze ona jest znacznie trudniejsza niz wiekszosc. Glupi ja. No nic, jutro sprobuje znowu, choc rece mi juz opadaja. A, i para zdjec z porazkowego dopasowania.


wtorek, 21 października 2008

Duzo czasu minelo, a praca jakby sie nie posunela. Nie oznacza to ze nic w tym czasie nie robilem;). no w kazdym razie nareszcie pierwsza planka przykrecona.


Samo mocowanie jest przyjemne, ale proces ktory je poprzedzal (ciezkie godziny dopasowania wregu) mily nie byl. Parzenie planki i proby dogiecia tez ciezkie.



Druga sztuka juz wycieta, i nawet wygieta. Nie zdazylem niestety "przykrecic" jej przed wyjazdem. Wisi sobie na sciskach, czego zdjecia juz nie pokazuja...



Wkrotce cd...

poniedziałek, 1 września 2008

plankowy layout




po sobotniej porazce wzialem sie za rozklad planek na kadlubie. Najpierw nie wyszlo, potem wyszlo. Jest juz niezle. Nastepnym razem trzeba bedzie troszke poprawic, a potem... no sami zobaczycie:)

sobota, 30 sierpnia 2008

:-( Ten post pozostanie bez komentarza fotograficznego. Jest to post zalobny. Instalacje kozy w rogu szopy skonczyla sie całkowitym fiaskiem. Komin troch przykrotki, ale to drobiazg. cały dym leciał na ogród sasiadki, prosto na jej pranie. Sasiadka oburzyla sie ogromnie. Nie dziwie sie. Tragedii dopelnil rozpadajacy sie wylot komina, ktory nagrzal sie tak mocn, ze rura sie rozlutowala i rozleciala na kawalki. Mala tragedia. Pozostaje z gora drewna opalowego i bez mozliwosci podgrzewania wody. Trzeba sie chyba wziac za lodke, co tez nie napawa mnie wielkim optymizmem. Dopasowanie dennych planek wyglada na zadanie wielce skomplikowane i pracochlonne.
:-(

sobota, 16 sierpnia 2008

Prawie? Teraz "fairin' the moulds". Niestety nie wszystko pasuje jak powinno (czyli doskonale). dziś jadę po piec, będę ogrzewał wodę do parownika, a gięcia będzie sporo, teraz dopiero widzę jak bardzo skręcone będą dolne planki.





Tak czy inaczej pięknie!

niedziela, 10 sierpnia 2008

Shape's emergeing. Mimo ze wciaz bez aparatu nie moge sie powstrzymac zeby nie umiescic zdjec pierwszych stojacych wykrojow. Stawianie - upiorna robota, i wciaz nie wiem czy to wszystko bedzie pasowac do kupy. Czasem mysle ze trzeba bylo budowac jakis prostszy model...

sobota, 26 lipca 2008

Polozylem kilson, szkielet znow zyskal na solidnosci. Podczas mojej nieobecnosci, nie przytwierdzony, runal podczas wiatru. Stalo sie niewiele, choc troche czasu zmarnowalem. No i zgryzota. Czy to byl pierwszys sztorm??
Nie mogac sie doczekac przylozylem listwe. Pomagam wyobrazni i skracam oczekiwanie na prawdziwie 3 wymiarowy widok.


Wzialem sie za szablony. Sproro roboty jesli nie ma sie strugarki i pily tasmowej. Po zrobieni nr 2 widze jasno ze lodka bedzie znaczenie bardziej pekata niz wskazywalaby listwa przylozona dla zabawy na zdjeciu powyzej. Ale uda sie... Prawda?

sobota, 12 lipca 2008

Szkielet staje!

Minelo sporo czasu, spora tez przerwa w pracach. Niemniej nareszcie moge powiedziec, ze backbone lodki stoi. Niby niewielkie roznice w stosunku do wczesniejszych zdejc, ale...
wiele czasu zajelo mi trasowanie linii wrag na stewie rufowej i dziobowej:















Potem wycinanie tychze, swoja droga musze pomyslec na przyszlosc o jakiejs metodzie mniej zabijajacej moj kregoslup cala zabawa skonczyla sie bardzo przykrym bolem... na stepce widac dosc znaczace krzywizny, niemniej pocieszam sie tym ze jest nieco zapasu ktory pozwoli na poprawki po postwawieniu ksztaltek:




po wstepnym wycieciu wszystkiego pomalowalem posmarowalem i skrecilem:








ostatnie ostatki, przygotowany do polozenia na stepce kilson, znow na pomaranczowo:




Przede mna tydzien przerwy. Tymczasem zaczalem przygotowywac material na wykroje

niedziela, 25 maja 2008

Zdjecie fatalne bo z aparatu. Szkielet tym razem w calosci bez prowizorki. Elementy stewy dziobowej zagruntowane, pociagniete minia i biela olowiawa i polaczone na stale. Nie nazwe tej chwili jeszcze "polozeniem stepki", bo brakuje jeszcze troche - chocby wregow (rabets) na stewach. Okazalo sie niestety, ze rufie brakuje odrobine do pionu i bedzie to trzeba jakos naprawic, ale juz blisko, blisko. Szkoda, ze w nadchodzacych tygodniach bede mial przerwe w pracach...

wtorek, 6 maja 2008


dopasowywanie elementow stepki bezposrednio na desce trasowniczej



tu czesc wzdluzna szkeletu skrecona sciskami pospiesznie, aby mozna jej bylo zrobic zdjecie i dac jakies wyobrazenie o ksztalcie projektu. Jeszcze dosc daleko do ustawienia tego na rusztowaniu, ktore zreszta wciaz na tym etapie niegotowe


inne ujecie stepki, i obydwu stew.Posted by Picasa
Zakladam tego bloga, aby osoby ciekawe postepow w moich szkutniczych pracach mogly zobaczyc co zajmuje moj czas wolny. Posty dodawac bede nieregularnie, bo brak mi aparatu, do czesci dodaje drobne objasnienia


to moj warsztat, przez rodzine nazywany stajnia (nie wiem dlaczego). Wszystko na tle kwitnacych wiosna jabloni

wnetrze warsztatu, balagan narzedziowy na moim planking bench



Posted by Picasa