Wiec z tymi wręgami nie jest tak łatwo jak miało być. A to się łamią, a to nie dają skręcić w odpowiednim miejscu (skręcanie jest trudniejsze niż gięcie). Ostatecznie przyjąłem metodę z szablonami. Zrobienie każdej wręgi poprzedzone jest przygotowaniem szablonu- czasochłonne to strasznie ale przynajmniej jakoś idzie do przodu. Na początku weekendu miałem zrobione 12 i pół sztuki:
Zdjąłem większość szablonów które nadawały kształt łodzi. Sporo to zmieniło w tym jak się statek prezentuje.
Oczywiście i ostatniej sesji gięcia zrobiliśmy mniej niż zakładałem. Tym razem nie udało się nic na szablonach (jedyna próba skończyła się pękniętym kawałkiem dębiny), udało się zato kładzenie wrąg bezpośrednio w łodzi. Widać nabraliśmy już wystarczająco wprawy jako zespół szkutników:D. Teraz łódź wygląda w środku tak:
Żona pomocnica była zafascynowana sterczącymi gwoździmi, zrobiła im masę zdjęć:
Nitowaniem zajęliśmy się dnia następnego, bo gięcie zakończyło się w okolicach 21 i żal mi było sąsiadów. 3 i pół wręgi które zrobiliśmy to 63 nity do zamocowania.
A tu wszystkie prawie, poza wiertarką i średnim młotkiem, narzędzia wykorzystywane przy nitowaniu i gięciu wewnątrz.
Licze że jeszcze dwa tygodnie i będzie po wszystkim, choć przyznam, że jeszcze nigdy podczas budowy nie udało mi się dotrzymać terminu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Mistrzu !!! Podziel się sekretem, z jakiego miejsca zaczerpnąłeś te cudowne miedziane nity??!! Nie mogę rozpocząć prac, bo są nie do dostania u mnie. Pozdrawiam i czekam na odp. Na onex1980@wp.pl
Prześlij komentarz