wtorek, 3 lutego 2009

W teorii i praktyce

2009 będzie rokiem w którym zwoduję łódź. Obiecuję! Przyszła zima, więc prace spowolniły niemożebnie. Jeżdże do Gdańska rzaziej, pracuje niemrawo, w braku dobrego dziennego światła, niemniej powoli coś sie rusza.


Okazało się, że pomimo oczywistych niewygód da sie budować na mrozie (wikingowie jakoś sobie radzili). Planki wcale nie pękają, ale fakt, klejenie, gięcie na gorąco jest kłopotliwe. Tu dwa zdjęcia z nitowania, które jak na razie jest moją ulubioną zabawą (i wolę tego zrobić jak najwięcej zimą zanim sąsiedzi zaczną spędzac czas na ogródku).



W pewien sposób łódź cały czas wygląda tak samo, myślę że dopiero przejście obła (przegięcia w przekroju poprzecznym kadłuba), kiedy poszycie zacznie piąć się do góry a nie tylko rozrastać na boki, będzie jakąś nową jakością. Na razie musicie się zadowolić zdjęciem z czwartej klepki na sterburcie. Jak się dobrze przyjrzeć i policzyć widać, że obło osiągnę gdzieś przy plance 6tej, co mam nadzieję nastąpi na początku marca. Tymczasem trzymajcie kciuki za moje zdrowie i módlcie sie o słoneczną i ciepła pogodę.

Brak komentarzy: